środa, 20 sierpnia 2014

#5 Ognisko.

-Wyglądasz pięknie. - Powiedziałam.
-Nie przesadzaj, to tylko makijaż i ładnie spięte włosy. - zaśmiała się.
Usłyszałam pukanie. Popatrzyłam na zegarek i zobaczyłam 20:00. Powiedziałam Bonnie, że o tej godzinie miał przyjść Stefan. Zaczęłyśmy piszcZeć z szcZęścia. No przyjanmniej ja robiłam to ze szczęścia.
-Poczekaj on nie może mnie tu zobaczyć. Pomyśli, że plotkowałyśmy. - ostrzegła.
-No prawda. Wyjdź tylnim wyjściem. - Wymyśliłam a ona przytaknęła.
Wyprowadziłam przyjaciółkę tylnymi drzwiami. I poszłam otworzyć.
-Hej. - Powiedziałam krótko.
-Hej. Idziemy? - Spytał.
-Tak jasne. - Odpowiedziałam.
PowiedZiałam mamie że wychodzę i poszłam z nim.
Przez całą drogę rozmawialiśmy. To o szkole, trochę o impreZie, o przyjaciołach, miłości. Dużo się smialiśmy. Po około 20 minutach doszliśmy na ognisko. Była już muzYka. W oddali zobaczyłam Matt'a z Eleną. ,,Przyjaciółka'' spojrzała w moją stronę. Zaczęła do mnie iść.
-Car możemy pogadać? - Zapytała.
-Jasne. Czemu nie. - Poszłam za ciemno włosą.
Odeszłyśmy do lasku. Była tam straszna mgła.
-Nie kocham Matt'a. - Oznajmiła.
-Wiesz sądzę że nic mi do tego. - Zaśmiałam się.
-Chodzi o to że chcę aby było tak jak kiedyś. - Odpowiedziała.
-Też bym tego chciała. - Uśmiechnęłam się.
-Koniec Matta, początek przyjaźni. - przytuliłyśmy się.
Nagle usłyszałyśmy kobiecy krzyk. Zaczęłyśmy biec do lasu. To co tam zobaczyłyśmy, nie mogłyśmy w to uwierzyć..

niedziela, 17 sierpnia 2014

#4

-Ok już możesz iść. - Powiedziałam wypuszczając go.
-Wpadnę o 20:00. - Odpowiedział i poszedł.
Zamknęłam drzwi. Poszłam do pokoju i zaczęłam wybierać ciuchy. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Zeszłam po schodach w dół i zobaczyłam przy drzwiach Bonnie.  Otworzyłam jej i wpuściłam do środka.
-Caroline. Co cię łączy z tym nowym? - spytała.
-O co ci chodzi? Nic mnie z nim nie łączy. Po prostu się kolegujemy. - skłamałam.
-Wiem, że kłamiesz. Słuchaj nie przeszkadza mi to, ale sądzę, że to nie jest chłopak dla ciebie. - Usiadła na kanapie.
-Jeśli nie spróbuję to się nie dowiem. - Zaśmiałam się.
-Ja mówię serio. Daj sobie z nim spokój. - mówiła przyjaciółka.
-Po tym co Matt mi powiedział byłam załamana dobrze o tym wiesz. A przy Stefanie czuję że znów mogę czuć szczęście. Daj mi tego spróbować Bonnie. - Powiedziałam smutno.
-No dobrze. I tak słodko razem wyglądacie. - Zaśmiała się.
-Na prawdę?! - Zapytałam zadowolona.
Zaczęłyśmy się śmiać. Na prawdę lubiłam Bonnie. Mogłam z nią pogadać o wszystkim. Była moja najlepszą przyjaciółką. Nie osądzała mnie. Umiała mnie zrozumieć.
-Dobra w co się ubierasz? - Zapytała ciemno-skóra.
-Hm nie mam pojęcia w tym wypadku wszystko jest nie odpowiednie. - Powiedziałam zdesperowana.
-Napewno coś znajdziemy, chodź. - pociągnęła mnie do mojego pokoju.
Zaczęłyśmy wyjmować ubrania i patrzeć które z nich jest ok.
-A może nie pójdę. - Zaproponowałam smutno.
-Musisz pójść. To może być twoja szansa. - Odpowiedziała szatynka.
-No dobra ale nic nie pasuje. - Narzekałam.
-Znajdziemy coś co będzie ładne ale też nie za eleganckie. - Powiedziała spokojnie.
Zaczęłyśmy szukać. W końcu wybrałyśmy dużą nie zapinaną bluze w kolorze ciemnym niebieskim i czarne rurki. Założyłam jeszcze czarne Force'y. Zrobiłam sobie makijaż. Powieki pomalowałam brązowym cieniem, rzęsy czarnym tuszem. A usta cienistą szminką. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu zbiegłam z Bonnie na dół i zobaczyłam moją mamę.
-Część dziewczyny. Co tan? - Spytała szeryf.
-Część mamo, a nic szykujemy się na ognisko. - Odpowiedziałam.
Wróciłyśmy do pokoju. Postanowiłam że pożyczkę przyjaciółce jakieś ubrania. Na niej wszystko dobrze wyglądało. Wybrała bluzkę w panterkę, koronkowe ciemne jeansy.

#3

-Czy wierzę, nie wiem. Myślę że to bajka którą straszy się dzieci. - Zaśmiałam się.
-Wiesz ten świat jest taki wielki, że wszystko jest możliwe. - Odpowiedział poważnie.
-Jestem realistką, jak zobaczę to uwierzę. - uśmiechnęłam się.
-To tu? - Zapytał wskazując biały dom.
-Tak. Może wejdziesz? - Zapytałam wchodząc.
-Nie mogę poczekać. - Szpnął.
-Wejdź - powiedziałam śmiejąc się a on wszedł.
-A o której dokładnie mam po ciebie przyjść? - Zapytał.
-Hmm nie wiem impreza trwa do 01:00. Może tak koło 20:30? - zaproponowałam.
-Kiedy pani szeryf wraca? - Spytał wchodząc do kuchni po której chodziłam.
-Około 16 a co? - zaczęłam kroić sernik.
-Bo jest 15:50. - Odpowiedział.
-Odprowadze cię do drzwi. - Odłożyłam nóż i poszłam do wyjścia.
-To o 20:30 będę. - uśmiechnął się.
-Dobra. Będę czekać. - odwrócił się i już miał iść.
-Stefan. - Powiedziałam krótko.
-Tak? - Odwrócił się w moją stronę.
Rzuciłam mu się na szyję.

#2 Wampiry

Wyszliśmy z klasy na korytarz. Mieliśmy teraz historię. Pod koniec tamtego roku nauczyciel się zwolnił, ciekawe jaki będzie nowy nauczyciel.
-Masz jakieś plany na wieczór? - zapytał Stefan.
-Co roku jest ognisko na rozpoczęcie roku. - odpowiedziałam.
-Czyli, że już masz plany. - powiedział.
-Chodź ze mną. Będzie fajnie. - przekonywałam z uśmiechem.
-Mam po ciebie wpaść czy spotkamy się na miejscu? - spytał.
-Jak wolisz. - zaśmiałam się.
-Wpadnę po ciebie. - zaproponował.
-Nawet nie wiesz gdzie mieszkam. - chichotałam.
-No to dziś po szkole cię odprowadzę i już będę wiedział. Co ty na to? - zapytał z uśmiechem.
-Bardzo chętnie. - odpowiedziałam.
-Cieszę się. - powiedział.

Staliśmy pod klasą, otworzył mi drzwi weszliśmy oboje z uśmiechem. Elena i Bonnie patrzały na nas zdziwione. Obok Eleny stał Matt, jej chłopak. Kiedyś był ze mną ale ,,wyznał" mi, że mnie nie kocha. Usiadłam do swojej ławki. Na wszystkich lekcjach siedzieliśmy tak samo więc byłam z tego szczęśliwa. Rozmawialiśmy ze Stefanem aż do dzwonka. 5 minut po dzwonku nadal nie było historyka. Wszyscy zaczęli się zachowywać jak u siebie. Rzucali się papierkami, pisali świństwa na tablicy, a niektórzy nawet grzebali w biurku. Ja tylko śmiałam się z Salvatore z ich wygłupów. Niby 17-latki a zachowują się jakby z przedszkola wyszli. Nagle wszyscy znieruchomieli. Wszedł do klasy nasz nowy nauczyciel. Nie wyglądał staro.
-Witaj klaso. Przydało by się przywitać. Jak to mówią pierwsze wrażenie jest najważniejsze. Futboll'iści możecie pozbierać papierki, tablicę mogę zmazać, a ty kolego możesz już przestać układać mi w biurku. - powiedział mężczyzna klepiąc Tyler'a Loockwood'a po ramieniu. Wszyscy wykonali to co powiedział. Zmazał tablicę. Cała klasa była cicho.
-A więc jestem waszym nowym nauczycielem historii. Nazywam się Alaric Saltzman. Możecie mówić do mnie Pan Saltzman. - mówił pisząc swoje imię i nazwisko na tablicy.
-Otwórzcie książki na stronie 38. - powiadomił a wszyscy razem ze mną zrobili co kazał.
-Wampiry. Niektórzy w nie wierzą a niektórzy nie. Potwory nocy. Mówi się, że najwięcej ich jest w Nowym Orleanie. Pewnie większość z was myśli, że zaraz puszczę wam ,,Zmierzch" lub jakieś inne bzdety o wampirach i wilkołakach. - wraz z nim zaczęła się śmiać cała klasa.
Dalsze lekcje minęły spokojnie. Na przerwach rozmawiałam ze Stefan'em. Fajny dzień na rozpoczęcie roku.
Wyszliśmy wraz z chłopakiem z budynku szkoły. I szliśmy w ciszy w stronę mojego domu.
-Caroline, wierzysz w wampiry? - zapytał niespodziewanie.

#1 Nieznajomy.

,,Caroline! Caroline!". Krzyczał dobrze znany mi głos, otworzyłam oczy i zobaczyłam moją mamę.
-Już nie śpię, co jest? - zapytałam przecierając oczy.
-Wstań bo spóźnisz się do szkoły. - roześmiała się kobieta.
-Już, już mam jeszcze czas. - odpowiedziałam.
-Za godzinę zaczynają się lekcje. - mówiła poważniejszym tonem.
-Już tak późno? Mogłaś mnie obudzić wcześniej a nie na ostatnią chwilę! - zerwałam się i pobiegłam do łazienki.
W lustrze zobaczyłam bladą blondynkę z niebieskimi oczami. Opłukałam twarz wodą i wytarłam ją ręcznikiem. Zrobiłam lekki makijaż, nie czułam potrzeby śpieszenia się. Może jak się spóźnię stanie się coś innego. Ubrałam na siebie długie, ciemne rurki, czerwony top i szarą bluzę. Pogoda nie byłą taka jak zwykle. Było zimno. Na niektórych uliczkach była mgła. Spakowałam potrzebne rzeczy do torby, pożegnałam się z mamą i wyszłam. Miałam ochotę iść po Elenę lub Bonnie ale po zobaczeniu godziny zrezygnowałam. Była 8:05. Zaczęłam biec. Bałam się, że nie zdążę. Tylko pytanie na co? Na lekcje już 5 minut byłam spóźniona. Zanim się obejrzałam byłam już w budynku. Weszłam do klasy, zobaczyłam jakiegoś chłopaka stojącego obok nauczyciela.
-O Caroline, wiesz o tym, że wakacje się już skończyły? - zapytał sarkastycznie Pan Collins, nauczyciel chemii.
-Tak wiem. Mogę już usiąść do ławki? - zapytałam.
-Tak proszę. - odpowiedział już milej.
Usiadłam nie daleko Bonnie i Eleny. Tak na prawdę Bonnie siedziała za mną a Elena po mojej prawej stronie.
-A więc tak jak mówiłem to wasz nowy kolega, Stefan Salvatore. Będzie chodził z wami do klasy jeszcze przez 2 lata. - powiedział poważnie.
-Stefan możesz zająć tamtą ławkę. - powiadomił nauczyciel.
Collins wskazał ławkę, która była po mojej lewej. Nie przejęłam się tym za bardzo, to tylko nowy chłopak w szkole. Ale gdy rozejrzałam się po klasie, większość dziewczyn patrzyła w niego jak na modela. Tylko ja, Elena i Bonnie nie byłyśmy nim zachwycone. Bonnie patrzyła na niego trochę jakby myślała, że to duch. Elena nie zauważyła go. A mi był on obojętny. Ale i tak co jakiś czas spoglądałam na niego kątem oka.

 Nie wyglądał jakby był w naszym wieku. Na lekcji nie myślałam o niczym innym niż o nieznajomym. Zadzwonił dzwonek, spakowałam książki i wyszłam z ławki. Zderzyłam się z niejakim Salvatore.
-Jestem Stefan. - powiedział.
-A ja Caroline. - odpowiedziałam uśmiechając się lekko.
-A więc Caroline miło mi cię poznać. - mówił także z uśmiechem.
-Mi także. - ta relacja zapowiada mi się całkiem ciekawie.